Przepraszamy, że tak długo musiałaś czekać.
-Jejku.. nie martw się.-Mówiła przyjaciółka.
-Jak mam się nie martwić? Ledwo mamy kasę na to mieszkanie, chociaż i tak nie jest jakimś wielkim apartamentem. -Odpowiedziałam.
-Ale zobacz! Spełniamy marzenia, bo jesteśmy tu, w Los Angeles.
-Ale teraz już nie mamy hajsu na nic!- Powiedziałam.
-Spokojnie... mamy pracę przecież i to też wymarzoną!
-Tiaaa... jak na razie to nie wiele zarabiamy, bo jesteśmy do kitu. Kto chciałby zatrudnić tancerki takie jak my? Bez większego doświadczenia?
-Oj, na pewno ktoś się znajdzie. A nasze mieszkanie wcale nie jest takie złe, zobacz mamy dwa pokoje, kuchnię, łazienkę i salon. Oraz z okna można wyjść na dach po schodach pożarowych.
-Tak.... z okna również widać jak grubas mieszkający naprzeciwko nas się kąpie.
-Przesadzasz. Ale to tylko z okna z łazienki, ale za to z twojego okna jest piękny widok.
-Wątpię.-Stwierdziłam -Wychodzę, poszukać inspiracji na skończenie studiów to może znajdę lepszą pracę. -Gdy wyszłam zauważyłam, że się ściemniło. Nie miałam pojęcia gdzie iść. Poszłam do Kew Gardens, uwielbiam tam chodzić. To dość daleko, ale idealne miejsce żeby pomyśleć. Ten park jest jednym z najładniejszych parków w Los Angeles. Gdy już tam dotarłam usiadłam na ławce. Pierwsza myśl: A jak tu będą jacyś zboczeńcy? W pobliżu, na drugiej ławce siedziała dziewczyna. Była skulona i na 95 % płakała. Pewien chłopak to zauważył i usiadł obok niej. Objął ją ramieniem i zaczął coś do niej mówić, ona przestała płakać na chwilę i spojrzała na niego. Uśmiechnęła się lekko, ale nie na długo, po chwili znowu posmutniała. On coś do niej powiedział, a ona mu odpowiedziała. Nie znali się ... bo się jej przedstawił, nawet usłyszałam imię. Ross chyba.. tak Ross. Przyglądałam się im jeszcze przez chwilę, ale gdy chłopak spostrzegł że się im przyglądam zaczęłam patrzeć gdzieś indziej. Po chwili ktoś usiadł obok mnie, głupio mi było spojrzeć kto więc wpatrywałam się nadal w staw. Robiło się coraz ciemniej...
-Coś się stało? -Zapytał chłopak, który siedział obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę, okazało się że to był ten sam chłopak który siedział wcześniej obok dziewczyny, na ławce obok. Był znacznie wyższy ode mnie, blondyn, miał brązowe oczy i przez koszulkę było widać że był nieźle napakowany. -Odpowiesz mi? -Zapytał i wybudził mnie ze swoich przemyśleń.
-Nic się nie stało ... -odpowiedziałam. -A co? Pocieszasz wszystkie samotnie siedzące dziewczyny?
-Nie, po prostu nie wyglądasz jakbyś była najszczęśliwsza na świecie. A poza tym jest już ciemno, a ty nadal jesteś tutaj, parku. - Powiedział blondyn
-Zaczynasz powoli mówić jak zboczeniec... -powiedziałam
-Nie martw się, nie jestem nim. -roześmiał się
-Teraz też mówisz jak zboczeniec.
-Jestem Ross. Czy zboczeniec by ci się przedstawił?
-No nie wiem, oni robią różne rzeczy. Teraz weź mnie jeszcze do siebie do domu zaproś to już będę znała prawdę. -Powiedziałam uśmiechając się, on odwzajemnił uśmiech. -Czemu tu usiadłeś?
-Ah, przepraszam. Myślałem że wolne...
-Dobrze myślałeś, tylko że to nie zmienia faktu, że wcześniej gadałeś z tamtą dziewczyną, a teraz ze mną.
-Płakała, podszedłem do niej, pogadałem chwilę i kazałem iść do domu, tyle.
-I mi powiesz to samo? -Zapytałam
-A chcesz? Wiesz zawsze możemy skoczyć do mnie. Mieszkam nie daleko... -Powiedział, a ja się na niego spojrzałam. -Spokojnie, jestem trochę zboczony, ale niczego konkretnego ci nie proponuję.
-Ufff..ulżyło mi, bo zaczynałam się bać. -Zaśmiałam się
-Może pójdziemy stąd, bo zaczyna się robić niebezpiecznie? -zapytał
-Emm... okej. Ale nie do Ciebie. OK?
-Okej, to gdzie chcesz iść?-Zapytał wstając z ławki, zrobiłam to samo i zaczęlimy iść w stronę wyjścia z parku.
-No nie wiem, gdzie proponujesz?
-Ahh..ciężko się z tobą rozmawia. Hm, idźmy może w tą stronę.-Wskazał w jedną z uliczek. Przez jakieś dwie godziny chodziliśmy po mieście, aż wreszcie Ross się zatrzymał i kazał mi spojrzeć w jedną ze stron. Widok był przepiękny.
Dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy o nim. Ma trzech braci i jedną siostrę. Ja sama też mu wiele o sobie opowiedziałam.
-Chwila, chwila-powiedział nagle gdy postanowiliśmy iść dalej-Wiem o tobie już bardzo dużo, tylko zdałem sobie sprawę, że serio jestem wielkim idiotą...
-Co? Ale dlaczego? -Zapytałam
-Bo nie spytałem jak masz na imię, wiem że masz brata, jesteś z Polski. Przyjechałaś tu studiować rysunek, ale obecnie jesteś tancerką, rzuciłaś studia, ale myślisz czy by na nie nie wrócić, mieszkasz z przyjaciółką, nie masz chłopaka, masz polskie nazwisko, którego nie umiem wymówić, ale za nic nie wiem jak masz na imię.- Powiedział zerkając na moją reakcję. Chrząknęłam i powiedziałam:
-Jestem [t.i.].
-Emm..a numer?
-Co?
-No numer telefonu? -Zapytał bardzo pewnie
-Ah... no wiesz, aż tak dobrze cię nie znam-Powiedziałam przekomarzając się z nim
-Oj, no weź. Jesteś głodna? -Zapytał
-No trochę... -odpowiedziałam
-Jak mi dasz swój numer to się zastanowię czy by nie zjeść z tobą kolacji. -powiedział
-Ahh.. zawsze przecież mogę zjeść sama.
-No proszę, nie rób mi tego. -Powiedział błagając mnie oczyma(?)
-No dobra, [t.nr.tel.].
-Jest! Dziękuję. -Powiedział i dał mi buziaka w policzek, a ja się zaczerwieniłam.-A on zaczął się śmiać ze mnie.
-Bardzo zabawne! -Klepnęłam go w klatę ... Po kolacji Ross odprowadził mnie pod mój dom. -Mieszkam na trzecim piętrze, może wejdziesz?
-No nie wiem. -zawachał się -a jeśli pomyślisz że jestem jakimś gwałcicielem albo coś ?
-Oj, spokojnie. Nie pomyślę tak. -uśmiechnęłam się
-To wejdę. -Zadecydował. Po kilku minutach weszliśmy do mieszkania, przyjaciółki nie było nigdzie. Nagle blondyn zaczął mnie całować, nie opierałam się. Spędziliśmy tę noc razem. Gdy rano się obudziłam, on leżał obok mnie. Wstałam po cichu i ubrałam jakąś za dużą bluzkę z literką 'S' i leginsy. Wymknęłam się do kuchni. Tam siedziała [i.t.p].
-Hej. -przywitała się -Nie uwierzysz co się stało!!!
-Ciiiii -uciszyłam ją - Nie krzycz tak, błagam.
-Co? Ale dlaczego? -Zdziwiła się, a po chwili znów zaczęła się cieszyć.-Posłuchaj! Zapisałam nas na casting do teledysku, to jest nasza szansa się wybić.
-Awww... to super! -Uśmiechnęłam się
-Co ty dzisiaj taka szczęśliwa? -Zapytała [i.t.p.] podejrzliwie.
-Dlatego, że mamy casting? -zapytałam sarkastycznie.
-A dlaczego miałam być cicho?
-A tak jakoś ...
-Okeeej..czyli mogę sobie teraz zacząć krzyczeć tak!?
-Dobra, zamknij się. Już powiem ... -Powiedziałam, a przyjaciółka umilkła.
-Chyba już wiem.. -Powiedziała.
-Cześć, jestem Ross. A ty pewnie [i.t.p.]? -Powiedział, a ja się odwróciłam w jego stronę. Ross był w samych bokserkach.
Kumpelę kompletnie zatkało. A blondyn zaczął się śmiać.
-Ej. Halo! Żyjesz?! -Zapytałam machając jej rękoma przed twarzą.
-Co? No, żyję. Eee...tak jestem [i.t.p]. -Odpowiedziała w końcu. Ross podszedł do mnie i dał mi buziaka w usta. A ona nadal patrzyła jak zatkana.
-Coś jej się stało? -Zapytał, siadając obok mnie, przy wyspie kuchennej.
-Szczerze to nie wiem.. -powiedziałam
-Okej.. którędy do łazienki? -Zapytał
-Idziesz tam prosto i w lewo. -Odpowiedziałam, a on udał się w to miejsce.
-HEJ! -Krzyknęłam
-WOW... ale on ma ciało. UHUHUHHU...zazdroszczę. Pewnie sporo się działo w nocy co? -Zapytała głupio się uśmiechając -To chłopak na jedną noc, czy chcesz coś więcej z nim ten teges?
-Nie wiem.. czas pokaże. A ty się dobrze czujesz?
-Nie wiedziałam, że znasz takiego chłopaka. Skąd go znasz?
-A jakoś tak się poznaliśmy. W parku. -Odpowiedziałam.
-Kiedy? Jak długo się znacie? Dlaczego mi go wczesniej nie przedstawiłaś? Dobry jest w łóżku? Ma dużego? -Pytała.
-Weź kurczę, ogarnij się. -Powiedziałam.
-No to mów! -Poganiała mnie.
-Czy to ważne jak długo się znamy?
-Nie gadaj.. poznałaś go wczoraj?
-Może... ale jest na prawdę świetny -Powiedziałam.
-No rozumiem, świetny w łóżku .. -powiedziała.
-Co? Nie to miałam na myśli ... -zaprzeczyłam.
-A nie jestem? -Usłyszałam głos za sobą i poczułam dotyk na mojej talii.
-Eeee... -znowu się zarumieniłam. -Ymmm..to wpadłam. -Odwróciłam się w jego stronę.
-Uhuhuhuhuhuuhuhuuu -zaśmiała się.
-Czekam na odpowiedź ... -powiedział uśmiechając się, wstałam i oparłam się przodem do niego.
-No wiesz... taki przeciętny. -Powiedziałam drocząc się.
-Ty też niczego sobie byłaś wczoraj.- Szepnął mi na ucho.
-Zostawić was samych? -Zapytała.
-Nie, nie trzeba. -Powiedziałam i odwróciłam się do Rossa tyłem. -Chcecie coś do zjedzenia? Chyba zrobię naleśniki...
-To ja poproszę. -Powiedział chłopak, przytulając mnie od tyłu.
-To musisz mnie puścić. -Powiedziałam, po czym posłusznie wykonał prośbę. Zrobiłam śniadanie, pogadaliśmy trochę, ale Lynch musiał już iść.
Na castingu było świetnie, przynajmniej tak mi się zdawało. Nie chcieli nam powiedzieć z kim będziemy w nim występować. Sprawdzałyśmy na necie czy się dostałyśmy i w pewnym momencie przyjaciółka krzyknęła że się dostała. Zaczęła się cieszyć jak małe dziecko. A ja się zaczęłam śmiać i cieszyć że się dostała. Po chwili sprawdzałam dalszą listę, podczas gdy ona skakała ze szczęścia. -Nie ma mnie...
-Co? -zapytała.
-Nie dostałam się. -Powiedziałam.
-Nie, to nie możliwe! -Krzyknęła. -Ja nie zamierzam tańczyć w tym teledysku bez ciebie!
-Spokojnie, musisz. To nic ... -Powiedziałam.
-Ale co teraz z tobą? Miałyśmy na tym zarobić. Jak sobie dasz teraz radę? -
-Jakoś sobie poradzę, nie jestem dzieckiem. -Stwierdziłam -Jutro masz próbę o 17.
-Skąd wiesz?
-Przeczytałam ?
-A no tak. Gdzie będziesz pracować ?
-Nie wiem, ale nie gadajmy o tym.
Następnego dnia kumpela poszła na próbę. A ja zostałam w domu i leżałam na kanapie. Nagle dostałam telefon ze szpitala, że tam jest i że mam przyjechać. Szybko zerwałam się z kanapy, założyłam buty i pojechałam do szpitala. W recepcji powiedzieli mi że mam iść koło sali 57 i poczekać na lekarza. Przed salą siedział chłopak. Miał bujne loki i był bardzo przystojny. Dopiero po chwili zauważyłam że to Harry Styles. Ale nie miałam teraz czasu się tym zajmować, bo nadal nie wiedziałam co się dzieje ze [i.t.p].
Nagle z sali wyszedł lekarz
-Które z państwa do pani [i. i n.t.p.]? -Zapytał. Równocześnie wstaliśmy, podeszliśmy i powiedzieliśmy:
-Ja
-Ymmm... dobrze. Rozumiem, że są panstwo kimś z rodziny?
-Ja jestem chłopakiem.-Powiedział Harry ku mojemu zdziwieniu.
-A ja siostrą -Powiedziałam.
-Dobrze, a więc. Z panią [i.t.p.] wszystko w porządku, nie ma się co martwić. Tylko nie będzie mogła prawdopodobnie przez miesiąc chodzić, ma złamaną nogę ale bez przemieszczenia.
-Możemy się z nią zobaczyć? -Zapytałam.
-Tak naturalnie. -Powiedział lekarz. A ja razem z chłopakiem weszliśmy do sali, gdzie ona była.
-Co się stało? -Zapytałam
-Echhh -Zaczęła się śmiać - na próbie, tańczyliśmy na stołach, bo tak będzie w teledysku, a ja głupia spadłam. No i Harry mnie to przywiózł.
-Ale dlaczego on? -Zapytałam
-Bo to jest teledysk One Direction, który tu powstanie - odpowiedziała.
-Jak się czujesz?- Zapytał Harry.
-Dobrze, nie musiałeś zostawać. -Powiedziała.
-Ale chciałem, martwiłem się.
Chcieliśmy Was bardzo przeprosić, za to że nie było nas tu, ale nie mamy możliwości aby je pisać.
Ja nie mam internetu od 31 sierpnia więc zrozumcie mnie chociaż trochę,
Wiem, że długo czekałaś na tego imagina i w ramach rekompensaty ja dodam w najbliższym czasie (mam nadzieje) jeszcze jednego dla ciebie.
P.S. Ten imagin jest napisany Laristę ; )
Pozdrawiam Hasia ; ***