poniedziałek, 29 grudnia 2014

Imagin z MATEUSZEM JARZĘBIAK

Dla Magdy ; * 

Mam nadzieję, że spodoba Ci się, i nie jesteś zła, że tyle musiałaś czekać. 

-Dzień dobry kochanie - obudziła mnie mama swoim radosnym uśmiechem.
-Która godzina ? - spytałam przeciągając się i wychodząc spod kołdry.
-Prawie 10.
-Już ?
-Tak. Ojciec na ciebie czeka na dole w kuchni. Zrobić Ci coś na śniadanie ? - spytała.
-Nie, dziękuję. Kupię sobie coś na mieście. - Powiedziałam, po czym mama wyszła, a ja otworzyłam szafę, wybrałam ubrania które miałam  zamiar założyć i podążyłam do łazienki. Po niecałych 20 minutach wyszłam.




Powędrowałam do kuchni.
-Dzień dobry tato - ucałowałam go w policzek. Siedział przy kuchennym stole i czytał gazetę.
-Dzień dobry skarbie - odwzajemnił uśmiech - To jak nadal zamierzasz iść ze swoim starym, siwym, zrzędliwym ojcem  na  świąteczne zakupy ?
-Tato... nie jesteś stary, a na pewno nie zrzędliwy. Jesteś najlepszym ojcem na świecie - uśmiechnęłąm się.
-Skoro tak to idziemy ubrać kurtki i buty - powiedział wstając.
-Nie zapomnijcie o czapkach, szalach i rękawiczkach - zawołała mama z góry.
-Już zakładamy - odkrzyknęłam. - Pa. Nie wiem kiedy wrócimy. Nie czekaj na nas z obiadem.- wyszliśmy obydwoje i zamknęłam  drzwi.
Z racji, że mieszkaliśmy niedaleko centrum miasta ( a dokładnie 4 km) postanowiliśmy się przejść pieszo. Odwiedzaliśmy różne sklepy. W jednych byliśmy krótko, w innych zapuszczaliśmy się trochę dłużej. W tym roku postanowiliśmy z tatą kupić mamie mikser (z racji, że stary już się psuł) i foremki do jej niesamowitych ciasteczek. Natomiast ja jemu kupiłam już przez internet bilety na mecze siatkówki rozgrywane przez polską reprezentacje i koszulę, która mu się bardzo podobała. Wpadłam też na pomysł, aby wywołać zdjęcia, kupić ramki i powiesić je w salonie na ścianach lub poukładać nad kominkiem. Fotografie ukazywały nasze życie od ich ślubu, aż do teraz, czyli prawie 20 lat. Byłam z tego pomysłu bardzo dumna. Musiałam teraz tylko odebrać zdjęcia. Po niecałych 3 godzinkach myślałam, że zmniejszy się ilość ludzi będących w tym dniu na zakupach, ale się pomyliłam. Sklepy i ulice był coraz bardziej zatłoczone. Stojąc w kolejce w sklepie zobaczyłam choinkę zrobioną z prezerwatyw. Zaczęłam się na nią patrzeć i wybuchłam cicho śmiechem. Ojciec zauważyła z czego się śmieję, po czym również jego kąciki ust poszły ku górze.
-Kiedy przestanie to być zabawne ? - spytałam.
-Jak Ci pęknie. - odpowiedział.  Zmierzył mnie rozbawionym wzrokiem. - Dobra  kup to co masz zamiar kupić, a ja poczekam przed sklepem.
-Okay.
Stałam w kolejce jeszcze chwilę. Wychodząc zauważyłam, że mój ojciec rozmawia z jakimś mężczyzną. Nie widziałam jego twarzy, bo stał odwrócony do mnie plecami, ale tyłek miał boski. Kiedy  podeszłam bliżej mój rodzic przedstawił mnie owemu mężczyźnie.
-[t.i.]. Pamiętasz Mateusza ? Zawsze się razem bawiliście.
-Yyy... -chwilę myślałam, jakbym szukała go w mojej głowie ze wspomnień z dzieciństwa- Tak. Przypominam sobie. Mieszkałeś na tej samej ulicy. To naprawdę ty ?
-W samej osobie - złapał mnie za rękę, pocałował ją, a po chwili uśmiechnął.



Widząc ten uśmiech zmiękły mi nogi. Był to najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam.
-Piękną ma pan córkę - zwrócił się do mojego ojca, a ja się zarumieniłam.
-Tak. Wiem - posmutniał - ale, jakoś nie może sobie znaleźść chłopaka.
-Tato ! - spojrzałam na niego.
-A nie mam racji ? Odkąd wróciłaś do domu na święta chodzisz w  tem i spowrotem. Chyba, że w Londynie masz kogoś, ale nie słyszałem, żebyś z kimś rozmawiała.
-Okay. Nie mam chłopaka, bo nikogo jeszcze takiego nie poznałam.
-Mateusz może wpadniesz do nas na po południu ? Porozmawiamy sobie trochę ? - zaproponował mój tata.
-Jeżeli [t.i.] nie ma nic przeciwko to z chęcią - popatrzył się na mnie łobuzierskim uśmiechem.
-Pewnie. Może o 16 ? - odwzajemniłam uśmiech.
-Okay. To do zobaczenia. - pokiwał na pożegnanie. Kiedy zniknął za rogiem ulicy. Ojciec westchnął i powiedział.
-Miły chłopak. Spodobałaś mu się. Może chciałabyś na święta tą choinkę ze sklepu ? - zaśmiał się.
-Nie dzięki. Obejdzie się. Ale może kiedyś się przyda. - odpowiedziałam. - Dobra chyba wszystko mamy. Wracamy do domu ? Czy masz jeszcze coś do załatwienia ?
-Nie nie mam. Możemy wracać.
Tym razem wróciliśmy komunikacją miejską ze względu na zakupy. Otwierając drzwi i wstając w korytarzu poczuliśmy od razu wypieki mojej mamy. Zapach rozchodził się po całym domu.
-A co tak smakowicie pachnie ? - spytałam wchodząc do kuchni.
-Twoje ulubione ciasto.
-To teraz nie wrócę do Londynu, jeżeli codziennie będę  jadła takie przysmaki. - po chwil dodałam - Jakby co jestem w swoim pokoju.
Pobiegłam na górę. Wzięłam prysznic. Po czym włączyłam laptopa i zalogowałam się na facebook'a. Znalazłam profil dawnego przyjaciela i zaczęłam go czytać. Dowiedziałam się, że mieszka tak samo jak ja w Londynie, studiuje tam, jest modelem. Oto jedno jego zdjęcie:



a co najważniejsze NIE MA DZIEWCZYNY. Moja radość nie miała końca. Z tego stanu otrzeźwił mnie głos taty.
-[T.I.] masz gościa.
-Jestem na górze w pokoju. - odkrzyknęłam, po czym zabrałam szybko rzeczy z łóżka i wrzuciłam je do szafy. Zdążyłam jeszcze obejrzeć się w lustrze, poprawić włosy, gdy nagle usłyszałam pukanie do moich drzwi.
-Proszę - usiadłam na łóżku. Otworzył drzwi. - Hej. Miło Cię znowu widzieć.
-Mi też- pocałował mnie w policzek - Proszę - podał mi bukiet róż.
-Dziękuję, piękne są, ale nie trzeba było.
-Trzeba, trzeba było - uśmiechnął się łobuzierskim uśmiechem.
-Yyy... - przerwałam niezręczną ciszę - może pomożesz mi ubrać choinkę ? Zaraz przy tym sobie porozmawiamy i powspominamy dawne czasy ? - zaproponowałam.
-Jasne. Czemu by nie. Z chęcią.
Wyszliśmy z pokoju i zaprowadziłam nas do salonu. Na szczęście rodziców nie było. Chyba poszli odwiedzić sąsiadów. Byłam im w duchu wdzięczna. Zauważyłam też jeszcze jeden bukiet róż w pokoju trochę inny. Uśmiechnęłam się.
-To jak zaczynamy ? - spytałam. Pokiwał głową. Tu są ozdoby. Zaczęliśmy ubierać drzewko świąteczne. - To jesteś modelem tak ?
-Tak. Kiedyś poszedłem na casting. Okazało się, że się nadaje. Od tej pory jestem modelem. Nie szło mi wtedy z językiem angielskim za bardzo - zaśmiał się.- Chodziłem jakiś czas na korepetycje. Spodobał mi się ten język. Przeniosłem się do Londynu ze względu na modeling oraz zacząłem tam studiować filologie angielską. - Znów się zaśmiał i skończył powieszać lampki.
-Naprawdę studiujesz filologie angielską ? - kiwnął głową. - Ja też. Czemu na siebie nigdy nie wpadliśmy ?
-Hahahahaha... nie mam pojęcia. A ty masz jakieś hobby ?
-Tak. Fotografuje w wolnych chwilach. Lubię też zaprojektować jakieś ubrania. Mam kilka szkiców.
-Pokażesz mi kiedyś ?
-Co ? Zdjęcia czy szkice ?
-To i to - zaśmiał się.
Rozmawialiśmy jeszcze. Nim się zorientowaliśmy choinka była już ubrana.




Spoglądaliśmy teraz dumni ze swojego dzieła to na siebie, to na choinkę. Złapał mnie w tali z boku i przysunął do siebie.
-Piękna. powiedziałam patrząc na drzewko.
-Tak, ale nie tak piękna jak ty - uśmiechnął się tak samo jak wtedy ten pierwszy raz.
-Przesadzasz. A tak w ogóle... - zawahałam się.
-Tak ?
-Masz dziewczynę ? - przygryzłam dolną wargę i skierowałam wzrok na swoje stopy.
-Tak. Tylko nie wiem czy ona o tym wie.
-Ohhh... - posmutniałam.
Podniósł mi mój podbródek, abym mogła spojrzeć w jego oczy. Zbliżył się  do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Cofnął się nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Tą dziewczyną jesteś ty - powoli powiedział. Patrzyłam się tak na niego chwilkę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Odjęło mi mowę. Byłam tak bardzo szczęśliwa. Chyba to źle zinpretował, bo za chwile dodał smutnym głosem - chyba, że nie chcesz.
-Skąd. Przepraszam. Nie wiem po prostu co powiedzieć.
-Powiedz, że się zgadzasz, że będziesz moją dziewczyną.
-Tak. Będę Twoją dziewczyną. A ty będziesz moim chłopakiem tak ? - uśmiechnęłam.
-Oczywiście. - zaśmiał się. Znów mnie pocałował tym razem mocniej. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Szybko od siebie odskoczyliśmy.
-[T.I.], Mateusz ? Jesteście tu ? - spytał tata.
-Tak. W salonie. - odpowiedziałam. Nie czekając długo zobaczyliśmy ich w pomieszczeniu w którym się znajdowaliśmy. Mateusz trzymał nadal rękę na moim biodrze.
-Cudowna choinka - odezwała się mama. Patrzyli obydwoje teraz na nas. Nie wiedziałam o co im chodzi. Obaj byli uśmiechnięci. Spojrzałam na nich marszcząc czoło.
-O co chodzi ? - spytałam.
-Tak sobie myślę, że może jednak chcesz tą choinkę ze sklepu ? - zaśmiał się ojciec.
-Nie, nie chcę. - zrobiłam minę wybrednego dziecka. Oczywiście mama i "mój chłopak". Jak to pięknie brzmi "mój chłopak". Nie wiedzieli o co chodzi. Żeby uniknąć tego tematu podeszłam do okna i zobaczyłam padający śnieg z nieba.



W końcu.
Wiem, że długo nas tu nie było. 
Wybaczcie, ale nie miałam żadnych pomysłów, ani weny. Zupełna pustka.
Na dodatek szkoła i zajęcia dodatkowe. Nie wyrabiałam ; / 
Mam nadzieję, że mimo tego nie odeszliście.
Po przeczytaniu kilku książek dostałam niezłego kopa.
Wiem, że was zaniedbałam.
Przepraszam jeszcze raz.
Mam nadzieję, że się podoba ; )

P.S. Jeżeli chcecie możecie napisać, jak chcecie jakiś imagin, tylko napiszcie z kim chcecie, w jakich miejscu, jaki charakter...
Oczywiście będziecie musieli uzbroić się w cierpliwość, ale dla mnie jest to większa motywacja, jeżeli mam zrobić coś dla kogoś.
MAM NADZIEJĘ, ŻE JESZCZE JESTEŚCIE ; )

Hasia ; ****