sobota, 26 lipca 2014

imagin Liam

Proszę o jakiś komentarz, bo nie wiem czy piszę do wgl do kogoś. 








-Co to jest? -Krzyknął
-Nic... -odpowiedziałam
-Widzę przecież! Co ty zrobiłaś? Dlaczego!? -Krzyczał Liam


-Bo Ciebie nie było, nikogo nie było. Wszystko się waliło. Po prostu miałam dość! -Odpowiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie rób tego więcej. -Powiedział z troską, przyglądając się mi.
-Tak cię to nie obchodzi, ja nie obchodzę nikogo. Zapomniałeś? Jestem z domu dziecka. Moja własna mama się mnie wyrzekła i wyrzuciła na ulicę, ojciec alkoholik. Nigdy się mną nie interesował. Do 18 roku życia musiałam siedzieć w domu dziecka. A gdy już miałam 18, po prostu się mnie pozbyli. Pół roku nie miałam domu, ledwo mnie było stać na jedzenie. Aż w końcu zjawił się on. Zawarliśmy umowę, on mi daje mieszkanie, jedzenie, pracę i pozwala zarabiać dodatkowe pieniądze na jedzenie. -Powiedziałam twardo, a Liam powstrzymał łzy. Współczuł mi, było to widać w jego oczach.
-To nie jest żadna praca. Oni cię po prostu wykorzystuję. Ja ci pomogę, wyjdziesz na prostą. Nie możesz się ranić, ani cierpieć. Bo ja... Ja tego nie mogę znieść gdy patrzę na ciebie taką zagubioną.
-Już nie długo nie będziesz musiał. -Powiedziałam wpatrując się w jego oczy.
-Nie! Nic nie zrobisz. Błagam... -Prosił. -Ja cię kocham. Masz mnie, pomogę ci. Obiecuję, ale zostań ze mną.
-Miłość to fortepian zrzucony z trzeciego piętra, a ty byłeś w nieodpowienim miejscu i czasie. [~Ani DiFranco] -Powiedziałam, a jemu poleciała łza. -Nic już nie można zrobić. Już zawsze będę nieczysta. Jestem taka jak oni i tego nie zmienisz.
-Wszystko idzie zmienić. -Szepnął, dotykając delikatnie moich ran. Cofnęłam się gwałtownie, a on wziął rekę i spojrzał w moje oczy.
-Gdybyśmy się nigdy nie spotkali, byłoby lepiej. -Powiedziałam. -Nie miałbyś nic z tym gównem wspólnego.
-Nazywasz to gównem, a sama to bierzesz.
-Bo nie jestem z tego dumna, ale też tego nie przerwę. Pogódź się z tym, że ćpam i że pracuję dla niebezpiecznych ludzi.
-Nie musisz.
-Teraz już musze, jestem w to wkręcona. Zapóźno już.
-Nie, są odwyki i ...
-Ale ja dla niego pracuję! Ja nie tylko to biorę, ale również sprzedaję. -Przerwałam mu unosząc głos. -Musiałam jakoś zarobić.
-Zrób to dla mnie. Przestań brać. -Prosił Liam
-Nie mogę.
-Znajdę dobry ośrodek, co? -Nalegał. A ja się odwróciłam i odeszłam. Po prostu odeszłam. Tylko to umiałam robić. Jak zawsze. On nawet nie poszedł za mną. I dobrze. Chcę być sama. A może on ma rację? Może powinnam przestać brać? Ale ja nie dam sobie rady. Napiszę do niego. Albo nie... Jest 3 w nocy. Pewnie śpi. Nie będę go budzić. Poczekam do rana. A jeśli zmienię zdani? Napiszę teraz.
*SMS*
-Przestanę brać, ale potrzenuję twojego wsparcia. Nie jako chłopaka, ale jako jedynego przyjaciela. Możesz to dla mnie zrobić?
A jak nie odpiszę? A jak mu nie zależy już? Nie potrzebnie do niego napisałam. Zrobiłam z siebie idiotkę. Minęło już 5 minut. Nadal nie odpisał. Cholera, dlaczego ja taka jestem? Wibracja. Odpisał? Tak, to on.
-Będę dla ciebie zawsze i o każdej porze. Jeśli zechesz wziąć co kolwiek, zadzwoń do mnie a ja zaraz przyjadę. Postaram się jak naszybciej znaleźć jakiś dobry ośrodek. Dziękuję, że się zgodziłaś. Dla mnie to na prawdę wiele znaczy.
-A jeśli nie dam rady?
-Dasz, wierzę w ciebie.
-A będziesz na mnie czekał, jak wyjdę?
-Zawsze.
On we mnie wierzy? I będzie czekał? Jest jedyny. Nikt nigdy we mnie nie wierzył. Nikt nigdy nie czekał. Wszyscy zostawiali. Nie mogę go zawieść.
#9 miesięcy później
Dzwonię do niego. Cholera! Dlaczego on nie odbiera? Co ja takiego zrobiłam? Nie brałam nic od 8 miesięcy. Co jest do cholery? Dzwonię kolejny raz, odbiera jakaś kobieta.
-Przepraszam, czy jest Liam?
-Nie ma.
-A kiedy będzie?-Głos jej się załamał.
-Chyba już nigdy.
-Co?
-Liam nie żyje.
-Co się stało? Z kim mam przyjemność?-Szok. CO? On nie żyje?
-Jestem jego mamą. Pewni ludzie z gangu go zabili, podobno wplątał się w aferę narkotykową ratując pewną dziewczynę.
-Przepraszam.- Szepnęłam.-To moja wina proszę pani. On mnie ocalił.-Kobieta płakała.
-Nie pozwól by jego życie poszło na marne, ocalił wiele osób. Ty jesteś jedną z nich. Do ciebie był najbardziej przywiązany. Był dobrym chłopakiem. -Mówiła, łamiącym głosem.
-Ja, nie chciałam. -Zaczęłam płakać. -Ja ... On mi obiecał, że będzie czekał. Ja... gdybym nie poszła do tego głupiego ośrodka, to bym go mogła chronić przed nimi. Po co on się wtrącał do mojego życia?! -Krzyknęłam z bezsilności.
-On cię kochał, nie mógł zrobić nic innego. Nie jesteś niczemu winna. Znalazłam w jego biurku list, który chciał do ciebie wysłać, ale tego nie zrobił... nie wiem dlaczego. Przyjdź po niego.
-Dobrze, zaraz będę. -Godzinę później. Siedzę na ławce w parku, trzymam list. Przeczytać czy nie? Koszmar, boję się. Czytam..
,,[T.I]! Piszę do ciebie ten list, tylko po to bo wiem, że sobie poradzisz. Wiem, że nigdy nie wyijesz alkoholu, nie zapalisz papierosa ani nie weźmiesz żadnego narkotyka. Ośrodek bardzo ci pomógł. Chciałem cię odwiedzić, ale zabronili mi. Stwierdzili, że to może przeszkodzić w twoim leczeniu. No trudno. Boję się. Boję się, że jeśli będziesz czytać ten list to mnie nie będzie. Oni mi grożą. Bo myślą, że ich wkopałaś przeze mnie. Ale ty ich wcale nie wkopałaś. Dziękuję, że leczyłaś się dla mnie. Jeśli oni mi coś zrobią, chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham i kochać będę zawsze. Wiem, że obiecałem, że będę czekać, ale są pewne rzeczy dla których warto złamać obietnicę. Idę tam dzisiaj. Wszystko wyjaśnię. Nie będą nic do ciebie mieli, już nigdy. Obiecuję. Możesz coś dla mnie zrobić? Spróbuj pomagać innym, jak ja się starałem. Jeśli spotkasz kogoś z problemem podobnym do twojego to będziesz już wiedziała co zrobić. Pomóż. Nie zostawiaj nikogo na pastwę losu. [T.I]? Kocham cię. Wiem, że nie jestem ci obojętny. Ale nie popełniaj samobójstwa. To nie jest rozwiązanie. Znajdź sobie kogoś, kto będzie cię kochał tak jak ja, albo nawet bardziej.
Zawsze twój Liam.''
Kochany... dlaczego go wtedy odtrąciłam? Był jedyny, jedyny który pomógł komuś kto nie zasługiwał na pomoc. Umarł za mnie. Jak mam z tym żyć? No jak? Ja nie dam rady. Ja zbyt wiele do niego czuję. Nie mogę. Ale, on by chciał bym pomagała. Kochał mnie.
#dwa lata później
Jestem kimś w rodzaju więziennego psychologa. Pomagam więźniom wyjść na prostą i nie tylko. Założyłam własny ośrodek dla uzależnionych ludzi. Liam zostawił mi pieniądze na start.Zainwestowałam je i mi się udało. Liam zawsze zostanie w moim sercu. Gdy tylko opowiadam o nim ludzią, których leczę, nie mogą uwierzyć, że ktoś tak dobry istniał. A jednak. Dzięki niemu wyszłam na prostą. I dzięki niemu ja mogę pomagać teraz innym. Nigdy się nie poddawaj, choćby nie wiem jak było ciężko. Warto poczekać na finish.

2 komentarze:

  1. Ile razy to przeczytam zawsze płakać mi się chce ....
    Piękne ; ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Chociaż tobie podobają się moje imaginy. A LOT OF LOVE ;****

      Usuń